Obrazek 1

Obrazek 1

10/21/2014

To tylko marzenie, on nigdy taki nie będzie

Nie kłam!
Nie okłamuj mnie teraz!
Teraz Cię skreślam,
wyrzucam tamte wspomnienia
poza początek czegoś nowego!
Wyrzucam tamte wspomnienia..

 Październikowe poranki dawały się we znaki bardzo dokładnie, gdy zamiast jasno robić się przed szóstą, było tak po siódmej. Zimny, jesienny wiatr poruszał zasłonami zawieszonymi nad otwartym na oścież oknem w małym pokoiku, rozwiewając przy okazji czarne włosy stojącej przy nim dziewczyny. Chciała, by ta przyjemna bryza rozbudziła ją w końcu, ignorując dreszcze chłodu. Słońce powoli wychylało się zza horyzontu, rozświetlając okolice. Fioletowe, ukryte za wachlarzem rzęs oczy, zmrużyły się powoli, odgradzając od tego nieprzyjemnego widoku. Uczennica cofnęła się o krok w tył, złapała dłońmi za oby dwie części okna i zamknęła je, oddychając głęboko. Było otwarte całą noc, od kiedy tylko jej współlokator przez nie wyskoczył i nie wrócił. Zrozumiała zbyt dobrze ten niby nic nie znaczący gest, ot taką ucieczkę przed nią. To normalne, zawsze tak było. Ludzie nie lubią dziwaków, wariatek z wymyślonymi przyjaciółmi, fobią przed dotykiem.. To dla nich obce, dlatego nie dopuszczają do siebie myśli o tym, odrzucając i unikając takich osób. To przecież normalne. Nie ma co nad tym ronić łez..
 Czarnowłosa objęła się rękoma, zamykając powieki i powstrzymując słone krople w kącikach. By tylko pozbyć się tego okropnego uczucia, wzięła z szafy czarne legginsy oraz szarą tunikę z kotkiem na piersiach i uszami na kapturze. Gdy znalazła się już w łazience, zamknęła drzwi na klucz i zdjęła z siebie wszystko, przypatrując się nieznajomej w lustrze. Choć z twarzy może i była odrobinę urodziwa, to szpecące klatkę piersiową i brzuch identyczne blizny po gaszonych na jej ciele papierosach, były niemal odrzucające. Starła z policzka wodę, która pojawiła się znikąd, po czym wskoczyła do kabiny, nie chcąc już patrzeć na siebie. Kąpiel zajęła jej krótką chwilę, aż wreszcie wyszła zakapturzona z łazienki. Chciała tylko rzucić się z powrotem do łóżka, jednak znieruchomiała w drzwiach, patrząc na kucającego na jej łóżku białowłosego chłopaka.
Pojawił się znikąd, dosłownie jak duch. Kucał na pościeli, obwiązując lewą dłoń, nadgarstek oraz rękę bandażem. Najwidoczniej coś sobie zrobił... znowu. W końcu wczoraj wyskoczył przez okno, a to już mogło się źle dla niego skończyć. Kto wie co wyprawiał później?
- Dzień dobry, Gwiazdeczko - odezwał się ze stoickim spokojem, bandażując delikatnie krwawiącą dłoń. Nawet na nią nie spojrzał, ale i tak wiedział, że to ona weszła do pokoju. Nigdy nie pomyliłby jej mieszanki płynów do kąpieli.
- D-dzień dobry - odezwała się zachrypniętym głosikiem i pociągnęła nosem. Najprawdopodobniej przeziębiła się, śpiąc przy otwartym oknie. Widziała, że się zranił i zanim ugryzła się w język, zapytała. - Coś sobie zrobiłeś poważnego? Powinieneś iść do pielęgniarki - dodała po chwili.
- To nic, to nic - machnął na nią zdrową dłonią, nawet na nią nie patrząc. - Widziałem ducha światła w kawałku szkła, dlatego próbowałem go uwolnić - wytłumaczył się, choć to co powiedział nie posiadało ani odrobiny sensu. Saphira z każdą chwilą coraz bardziej uważała go za wariata, zresztą nie ona jedyna. Jednakże mieli rację... chłopak miał nierówno pod sufitem. Kiedyś ukradł stolarzowi poziomicę chcąc udowodnić, że sufit w jego schronieniu znajduje się pod odpowiednim kątem. Skończyło się to grobową deską dla stolarza za oddanie mu źle działającego narzędzia, a tak naprawdę to karczma, w której przesiadywał miała już swoje lata i dach po prostu się zapadał. Dla karczmarza również nie skończyło się to wesoło.
Zamrugała nieco zdziwiona. To moje łóżko, pomyślała, ale ponownie ugryzła się w język i usiadła na jego pościeli, kładąc się po chwili na niej, na plecach i wpatrując się w sufit. Uwielbiała nosić tuniki na długi rękaw. Nie miały dekoltu, a więc nie odsłaniały ani jednego kawałka jej ciała. Nie musiała się martwić, że ktoś zobaczy jej blizny. Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko, nasłuchując tego, co robił chłopak
- Głupie duszki światła... - mamrotał pod nosem, zaciskając bandaż. - Co one sobie myślą? Ałć...
Sięgnął po nożyczki, chcąc przeciąć opatrunek w odpowiednim miejscu, a wtedy ciszę przerwało... burczenie. Burczenie w jego brzuchu, strasznie głośne zresztą. Przerażone tym dźwiękiem chłopak nie utrzymał równowagi i upadł na łóżko na tyłek, a nożyczki uderzyły w podłogę.
Czarnowłosa westchnęła głęboko, uchylając jedną powiekę i patrząc na niego smutnym wzrokiem. Co mogła zrobić? Po wczoraj nie chciała się do niego zbliżać.. Bała się, po prostu.
Po dosyć krótkiej chwili chłopak uspokoił się, podniósł nożyczki i dokończył przerwaną czynność.
- Ne, gdzie mogę znaleźć w tej klatce coś do zjedzenia? - Spytał, chowając przyrząd do szuflady.
- Gdzieś.. na stołówce - wymamrotała cichutko, kuląc się na boku, tyłem do niego i rozdrapując tynk z ściany. Tak naprawdę rzadko bywała tam. Nie lubiła tłoku ludzi.
- Aż tak bardzo mnie nie lubisz? - Kolejne pytanie padło bardzo niespodziewanie i... trochę ją przeraziło. Ton głosu jej współlokatora stał się bardziej delikatny i uwodzący, a gdy odważyła się przenieść na niego wzrok, wyciągał się na jej posłaniu, uśmiechając się perfidnie.
Na jej policzkach pojawił się nagle szkarłatny rumieniec, co było do niej nie podobne. Dotknęła go palcami, czując większe ciepło, niż na innym miejscu na ciele.
- N-nie prawda! - pisnęła z sapnięciem, przekręcając się z powrotem w stronę ściany, by tylko nie zauważył, co zaledwie ton jego głosu u niej wywołał. Co by to było, gdyby nagle zaczęli tu wyprawiać inny rzeczy.. Czerwień zrobiła się jeszcze intensywniejsza. Zboczeniec! 
- Dlaczego nie mogę się do ciebie zbliżyć, co...?
Poczuła jego gorący oddech na karku... to było jak jakiś sen, przecież nie mógł w ciągu tak krótkiej chwili znaleźć się tuż przy niej.
Czuła swój przyśpieszony oddech i słyszała łomot serca, gdy tak nagle znalazł się przy niej. Jakim cudem.. tak szybko?! 
- Ha.. ah.. - wyrwało się z jej ust, gdyż nic innego nie mogła wydusić. Sparaliżowało ją ze strachu i.. czegoś znacznie innego. Nie potrafiła odwrócić głowy w tył, gdy był tak blisko.. Stanowczo za blisko.
- Nie powiesz chyba, że się boisz, prawda...? - Wyszeptał cicho, po czym zachichotał złośliwie. Chudymi palcami odgarnął z jej twarzy włosy i założył część kosmyków za jej ucho. - Jestem tylko... bardzo samotnym... potworem - powiedział najciszej jak potrafił prosto do jej ucha.
Zaparło jej dech i niemal go odebrało. Sapnęła jeszcze głośniej, co brzmiało bardziej jak niezwykle podniecający jęk. Adrenalina uderzyła w każde miejsce na ciele. Czuła się tak bardzo bezbronna, a mimo to.. jego obecność tak blisko dodawała ekscytacji, pieszczącej jej umysł.
- Cichutko... cichutko... nikt tutaj nie zrobi ci krzywdy... - Poczuła jego gorące wargi na swojej skroni, policzku, szyi... a potem przeraźliwie ostre kły rozrywające jej gardło.
Wrzasnęła głośno, podrywając się do siadu i łapiąc za skórę pod brodą. Rozejrzała się gwałtownie po pokoju. Tadashi siedział na łóżku obok, nadal bawiąc się bandażem. A więc to był sen.. Cholernie straszny i.. wspaniały sen.. Zakryła dłońmi oczy, padając z powrotem na łóżko i przekręcając się ku ścianie, gdzie mogłaby w spokoju rumienić się, dyszeć, bać się, a jednocześnie ekscytować. Chce więcej takich snów! 
- 'Aphie?
- Nie nazywaj mnie tak - warknęła natychmiast, a cała atmosfera w jej sercu po marzeniu w wersji snu, prysła jak bańka mydlana. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony