Obrazek 1

Obrazek 1

9/29/2014

Why do you cry my sweet, sweet Lord?

Lavi uderzył brodą w stół, co spowodowało jego gwałtowne przebudzenie się. Ziewnął szeroko rozglądając się po pomieszczeniu. Chwilę to potrwało zanim do niego dotarło co też takiego robił. Zasiedział się w bibliotece. Znowu. Skrzywił się lekko, pocierając dłońmi skronie. Ziewnął raz jeszcze. Zamknął czytaną wcześniej książkę i odłożył ją na miejsce, po czym opuścił bibliotekę. 
Pamiętał by robić to po cichu. Byle tylko nie obudzić panny Marii, wrednej bibliotekarki. Kobieta ta zwykła sypiać na zapleczu. Często sobie z niej żartowali, nazywając ją potworem. Kiedy się ją rozbudziło była straszna.
Drzwi skrzypnęły, przyprawiając chłopaka o nieprzyjemne dreszcze. 
- Panie Munrou! - Maria jednak go złapała. - Ile razy mam panu powtarzać...
- Pani Mario - chłopak złożył ręce razem. - Proszę się nie gniewać - poprosił ją. - Już mnie nie ma - obiecał jej, szybko przemykając korytarzem zanim kobieta zdążyła powiedzieć coś jeszcze. Dopiero na dziedzińcu odetchnął z ulgą. - A tyle razy ją prosiłem żeby mi dorobiła klucz - wymamrotał sam do siebie idąc do akademika.
***
Tej nocy było dobrze, nie myślał o udawaniu. Wręcz czuł się sobą, chodząc po pokoju przygnębiony i pozbawiony wszelkiej wesołości, którą tryskał w ciągu dnia. Położył się do łóżka nawet zadowolony, gdy nadeszły wspomnienia. Zajęły całe miejsce w sercu, umyśle. Nie potrafił ich powstrzymać. Wszystkie uderzenia z ręki brata, kary, listy. Wyzwiska, nienawiść. Po policzkach spłynęły kryształowe łzy, a ciałem wstrząsnęło. Płakał.
***
Lavi wszedł do pokoju tak jak zwykle, swoim zwyczajem nawet nie pukając by sprawdzić czy jego towarzysze się przebierają. Ustalili przecież, że jeśli jest potrzeba i nie wolno wchodzić do pokoju, wiążą na klamce czerwony szalik.
- A wystarczyłoby mi po prostu dać klucz - mruknął sam do siebie, wciąż przeżywając tę sytuację z biblioteki. Rzucił buty gdzieś w kąt i walnął się na łóżko, dopiero teraz rozglądając się po pokoju. Do jego uszu dobiegł dźwięk stłumionego płaczu. Od razu usiadł na łóżku, szukając jego źródła. Odnalazł je. Bardzo szybko. - Shen - szepnął tylko wstając i podchodząc do posłania przyjaciela. Ukucnął tuż przed nim. - Co jest młody? - zapytał go spokojnie.
Gdy Lavi wrócił, spróbował się uciszyć, ale nic to nie dało. Współlokator wiele razy widział go w takim stanie, Sayuri nieco mniej, więc od razu zaprzestał łkania w poduszkę. Pozwolił emocjom opanować wszystko, już nie zaciskając ust i nie próbując nie wydać żadnego dźwięku. Jednak nie odpowiedział na pytanie Laviego, powód był zbyt głupi, nawet nie powinien czuć się tak bardzo zraniony.
- Przepraszam - wymamrotał wreszcie. - Idź spać, nie przejmuj się.
- Och przestań głupi - chłopak nie ruszył się z miejsca, cały czas siedząc obok niego.  Zastanawiał się co znowu sprawiło, że Shen płacze. - Co się stało? Już teraz to nie zasnę... przynajmniej nie, kiedy widzę cię w takim stanie.
Blondyn uśmiechnął się przez łzy, zerkając kątem oka na przyjaciela.
- Tylko... zazdroszczę wam normalnej rodziny, wiesz? - pociągnął nosem. - I nawet jeśli będziecie sami, to ktoś się wami zajmie.
Wizja tego, co nastanie po zakończeniu nauki tutaj, prześladowała go od samego początku. Astuzia była krajem zniszczonym i raczej nie dało się jej uratować.
- Moją rodzinę nazywasz normalną? - Lavi uniósł lekko brew do góry, po czym pokręcił z niedowierzaniem głową. On sam uważał, że o Munrou można było powiedzieć dosłownie wszystko, ale na pewno nie to, że byli normalni. - Heh... my się sami sobą zajmujemy - uśmiechnął się lekko, siadając teraz na podłodze przy łóżku przyjaciela. - A ty... przecież nie jesteś sam - zauważył spokojnie. - Masz mnie, a to już coś... choć przyznam, niewielka to pociecha.
- Tylko co ja zrobię, gdy trzeba będzie odejść? - zapytał, choć był pewien, że odpowiedź się nie spełni. Jedynym, co do niego pasowało, był wojownik, ale podporządkowywanie się to nie jego dobra strona. - Wy chociaż macie jakieś opcje. Ale Tyrion raczej nie byłby za tym, żeby mnie tu trzymać - zaśmiał się chrapliwie, na myśl o reakcji dyrektora.
- Aleś ty głupi, serio - wywrócił oczyma Lavi. - Tyrion nie wyrzuca z akademii z byle powodu - fuknął. - Poza tym ty nic nie zrobiłeś, a to że ludzi wnerwiasz... cóż cecha wrodzona. Z tym już nic nie da się zrobić - wzruszył lekko ramionami, patrząc kumplowi prosto w oczy. - Zresztą... ja tu po skończeniu akademii nie zostaję - uśmiechnął się. - Nie po to wybrałem badaczy by się tu bawić z bratem w jego pomocnika.
- Nie wyśpisz się - westchnął cicho, walcząc ze świszczącym dźwiękiem, który przy tym wydawał. - Za dużo dla mnie robicie.
- Posuń się - przesunął Shena i walnął się na łóżko obok niego, podkładając ręce za głowę i patrząc w sufit. - Po prostu bądź sobą głupi i nie rób z siebie ofiary... a nie będziesz sam - poczochrał go po włosach.
Zduszony między Lavim a ścianą, ledwo oddychał, ale początkowo nie miało to dlań większego znaczenia. Dopiero budząc się w nocy i odkrywając, że przyjaciel też zasnął, zrzucił go z łóżka furcząc coś o molestowaniu i gwałtach.

9/28/2014

I saw the shooting star...

Imię i nazwisko: Lavi Munrou
Pochodzenie: Astuzia
Wiek: 19 lat
Data urodzenia: 12 / 03
Rodzina: zmarły ojciec, matka oraz starszy brat Tyrion Munrou
Klasa:  BADACZE
Pokój w akademiku: A5
Zdolność: włada ogniem, co nie zawsze kończy się dobrze...
Cechy charakterystyczne: zielone oczy oraz opaska, którą zawsze nosi na prawym oku. Jego wizerunku dopełniają kolczyki w uszach oraz płomiennorude włosy.
Wzrost: 180 cm
Waga: 65 kg
Lavi nie należy do najcierpliwszych osób świata. Można go dość łatwo wyprowadzić z równowagi, co nierzadko kończy się jakimś mniejszym lub większym pożarem. Ma dość cięty język. Za swoich przyjaciół jednak wskoczyłby nawet i w ogień, który sam stworzył. Dość często przebywa na dywaniku u dyrektora, niestety nie przychodząc z braterską wizytą. Potrafi znikać na całe dnie, badając korytarze i podziemia Meruyo. Ma duszę badacza i podróżnika. Najchętniej rzuciłby szkołę i zająłby się sobą. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że mu to nie przystoi. Uwielbia książki! Potrafi godzinami przesiadywać w bibliotece, gdzieś pomiędzy półkami wraz z dobrą książką w dłoniach. 
Na świat przyszedł jako drugi syn państwa Munrou. Drugi i zarazem ostatni. Wychowywał się częściowo w Astuzii oraz Meruyo. W związku z pozycją swojego ojca zdążył zapoznać się z wyżej postawionymi osobnikami Tahorayo. Zawsze miał świadomość, że to nie on odziedziczy Akademię, więc był wolny. Nie przykładał się do nauki, tak jak tego pragnęli jego rodzice. Robił to jedynie, jeśli mu na czymś zależało. 
Prawe oko stracił trzy lata temu. Wygrał wówczas zawody Astuzii, a jego życzeniem było spędzenie całego dnia wraz z władcą tej krainy. Sheiryu niespecjalnie był z tego powodu zadowolony, ale spełnił je. Chłopak chodził za nim jak duch, wypytując go o dosłownie wszystko. Odmówił jednak pójścia z nim do łóżka, tłumacząc mu, że ze starcami to on chodzi do niego niechętnie. Sheiryu stracił nad sobą panowanie i wydłubał mu oko. Trzeba przyznać, że Lavi miał niezwykłe szczęście. Przeżył ten incydent. W pierwszej chwili było mu ciężko się przyzwyczaić do braku jednego oka, ale teraz już mu to nie przeszkadza. Jego lewe oko wyostrzyło się bowiem, rekompensując stratę drugiego i to z nawiązką. Niechętnie jednak opowiada historię jego straty i niewielu wie, że pod opaską go nie ma. Zazwyczaj jej nie ściąga, a przynajmniej nie przy ludziach. 

Powiązania

Kontakt:
gmail: m.e.wiggin@gmail.com
gg: 13468642

Twarzyczka: Lavi Bookman (D.Gray-Man)


Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony