Obrazek 1

Obrazek 1

10/18/2014

Spadające ręczniki

Shen zbudził się gwałtownie i dotarło do niego, co uczynił. Zasnął, nie wykonując polecenia Tyriona, więc... dlaczego by nie zlekceważyć go na całego? Wstał i przeciągnął się, a następnie, odkrywszy, iż jest spocony przez spanie w ubraniu, skierował się do łazienki. Nie zamknął drzwi do końca, dbanie o to mieszkając tylko z Lavim nie miało sensu. Zdjął z siebie wszystko i wszedł pod prysznic, odkręcając wodę. Na początku leciała lodowata, powodując gęsia skórkę, ale później przerodziła się w ciepłą, delikatnie ogrzewając jego ciało. Stał tam dobre dziesięć minut, a później wytarł się niezbyt starannie, obwiązując ręcznik wokół bioder, czego zazwyczaj nie robił, ale takowy kaprys dopadł go tego dnia.
***
Lavi nie oprowadzał już dziewczyny bardziej, uznając że ma dość, bo chociaż dzielnie ukrywała zmęczenie, to jednak nie do końca udało się z ukradkowym ziewaniem. Zaśmiał się pod nosem, po czym wprowadził ją do akademika.
- To jest nasz pokój - wskazał na numer A5, po czym wszedł beztrosko do środka, tak jak to miał w zwyczaju.
Sayuri dostojnym krokiem podążyła za nim. Ledwo przekroczyła próg pokoju, a zaczęła się z ciekawością po nim rozglądać, analizując każdy skrawek. Było to jasne i przestrzenne pomieszczenie. Ściany pomalowane zostały w błękitnym kolorze bezchmurnego nieba. Pod dużym oknem stały ustawione obok siebie biurka, z których jedno z nich było zupełnie puste. Pod ścianami stały trzy łóżka, średniej wielkości, a na jednym z nich leżała sterta walizek i pakunków należących do dziewczyny. Oprócz tego były tam również szafy, regały i półki, z których zawsze jedna była pusta, czekając na swojego właściciela.
- Będziemy tu mieszkać we dwoje? - zapytała dziewczyna po dokładnych oględzinach swojego nowego domu. W jej głosie można było usłyszeć nutkę wątpliwości, a nawet przerażenia. Bez zgadywania można było wiedzieć, że obawia się wspólnego mieszkania w jednym pokoju z chłopakiem. Nigdy jeszcze z nikim nie dzieliła swojej przestrzeni osobistej, a na pewno już nie z mężczyzną. Uważała to za zdecydowanie niestosowne.
Shen parsknął niespodziewanie, słysząc słowa obcej dziewczyny. Z tego co zrozumiał, to miała razem z nimi mieszkać. Po cichu wydostał się z łazienki, prezentując niesfornie ułożone włosy i dobrze umięśnione ciało, ozdobione kropelkami wody. Uśmiechnął się delikatnie, kładąc prawą rękę na biodrze, by przytrzymać ręcznik, który nieco się zsunął podczas ruchu.
- Hej, Lavi! - powiedział wesołym głosem. - Właśnie miałem zapytać, czy uważasz, iż będę bardziej seksowny wychodząc z łazienki, tuż po prysznicu, z ręcznikiem. Zaczynam żałować, że w ogóle wpadłem na ten pomysł - westchnął cicho, cały czas wpatrując się w obcą. - Może mam miauczeć?
Lavi już miał jej odpowiedzieć na to pytanie, gdy zaraz niespodziewanie tuż przed nimi pojawił się Shen, w całkowitym negliżu. Nie licząc ręcznika oczywiście. Rudowłosy omal nie parsknął śmiechem, spoglądając na wyraźnie pobladłą i zszokowaną Sayuri.
- Myślę, że byłbyś o wiele bardziej seksowny bez ręcznika - nie mógł się jednak powstrzymać od chichotu. - Sayuri Baskerville to Shen Miney. Shen to Sayuri nasza nowa współlokatorka. Na dodatek pochodzi z rodziny królewskiej, a jej brat... chce z tobą pogadać. Mówię ci stary ciary ci po plecach przechodzą, a on nawet na ciebie nie warczy - wzdrygnął się, zamykając za sobą drzwi i rzucając buty w kąt pokoju, by zaraz spocząć na swoim łóżku. - Sayu-chan czuj się jak u siebie - posłał jej jeszcze łagodny uśmiech, acz sądził że to takie łatwe znowu nie będzie.
Czarnowłosa stała jak wryta, pustym wzrokiem wpatrującej się w stojącego przed nią chłopaka. Dopiero po dobrej chwili dotarło do niej nazwisko nowo poznanego chłopaka. Dziewczyna natychmiast zgięła się wpół, robiąc głęboki ukłon przed pół nagim księciem, okazując mu tym samym wielki szacunek. Wlepiwszy wzrok w podłogę, starała się pokazać mu jak wielką czuje skruchę, tak długo się na niego gapiąc bez zezwolenia.
- Wybacz mi panie za mój brak szacunku wobec ciebie i zuchwałe zachowanie. - odezwała się po chwili, nie podnosząc głowy - Jest to dla mnie wielki zaszczyt nareszcie poznać cię.
Blondyn podrapał się po brodzie z zastanowieniem, przez co ręcznik wylądował na podłodze, czym zbytnio się nie przejął. Przekrzywił głowę marszcząc brwi, ale w końcu się poddał i zwrócił do Laviego:
- Niezbyt rozumiem, więc zostawiam ją tobie. Miau - mruknął jeszcze, kierując się z powrotem do łazienki, w celu ubrania na siebie czegokolwiek. Toć w bokserkach też wygląda seksownie, nie?
Lavi westchnął przeciągle, już zamierzając otwierać książkę, by zatopić się w lekturze, kiedy Shen zniknął w łazience. Spojrzał teraz na Sayuri, która nie potrafiła ukryć rumieńców.
- Sayu-chan... - zaczął spokojnie. - Normalną reakcją każdej dziewczyny byłoby... - tu wstał odkładając książkę na szafkę i zasłaniając dłońmi oczy. - Kyaaa! - krzyknął. - Zboczeniec! Idiota! Zakryj się! - zademonstrował, po czym pokręcił z rozbawieniem głową. - Shen jest nieco ekstrawagancki i... kompletnie nie przejmuje się swoim statusem - wyjaśnił jej.
Księżniczka lekko wzdrygnęła się, słysząc jakimi słowami rudowłosy określił, może kiedyś, przyszłego króla Astuzi. Po chwili się wyprostowała, jednak wciąż nie odrywała oczu od nagle ciekawie wyglądającej podłogi. Nie widziała co powinna teraz zrobić, a co dopiero powiedzieć.
- Przykro mi, że nie spełniam twoich oczekiwań, Lavi. - odezwała się po chwili, cicho podchodząc do łóżka i znalazłszy na nim trochę miejsca, usiadła. Mebel nie zachęcał zbytnio do spania na nim, szczególnie że mocno zaskrzypiał kiedy na nim usiadła. Materac był dość niewygodny i obawiała się, że będzie miała pewne problemy zaśnięciem, jednak nie zamierzała się skarżyć.

Shen wypełzł z łazienki, wyglądając na padniętego. Dostał się jednakże do drzwi, które otworzył i wydostał się na zewnątrz w celu krótkiej przechadzki po wyspie.
- Idę się przejść - powiedział do współlokatorów, puszczając oko do księżniczki i kiwając głową w stronę Laviego, po czym zatrzasnął drzwi.
Lavi wzruszył lekko ramionami opadając na swoje łóżko, bo co innego miał zrobić? Przecież starał się jak mógł by ułatwić jej pierwsze chwile w Athande, ale łatwe to nie było
- Nie zawiodłaś moich oczekiwań - odparł po dłuższej chwili milczenia, biorąc znów książkę w dłonie i otwierając ją na stronie, którą czytał. - Po prostu wszystko bierzesz zbyt poważnie - dodał, zapalając sobie świecę, by lepiej widzieć literki. - Ale to normalne. Innego życia w końcu nie znasz - uśmiechnął się delikatnie, teraz kompletnie zanurzając się w lekturze książki.
Dziewczyna przez kilka długich minut siedziała bez ruchu, zastanawiając się nad słowami dziewiętnastolatka. Trudno jej było zrozumieć co miał przez to namyśli. Miała nadzieję, że niedługo się dowie.
- Jeżeli pozwolisz, opuszczę cię i skorzystam z łazienki. - powiedziała biorąc do ręki mniejszą z toreb i wolnym krokiem znikając za drzwiami łazienki. Od razu przekręciła zamek i nacisnęła klamkę, aby upewnić się, że porządnie zamknęła. Mimo to wciąż nie była zbytnio przekonana i z powątpiewaniem patrzyła na drzwi. Po dłuższej chwili namysłu, przesunęła stojące pod ścianą krzesło i zastawiła nim drzwi. Więcej zrobić nie mogła.
Sayuri odwróciła się tyłem i ciężko opadła na krzesło. Miała nadzieję chwilę odetchnąć po tym całym dniu. Ciągłym graniu i udawaniu perfekcyjnej księżniczki, miała już dość. Niestety jej plany legły w gruzach kiedy zobaczyła panujący w pomieszczeniu bałagan. Wszystkie włoski na ciele stanęły jej dęba, kiedy uświadomiła sobie, że próbując znaleźć zlew, po prostu nie jest go w stanie zobaczyć.

***
Blondyn wędrował po korytarzach pogwizdując i podrywając dziewczyny po drodze. Jedna wskoczyła mu na plecy, a on udał, iż jej nie zauważył, toteż szedł wciąż przed siebie, a inni chłopcy tylko zerkali nań krzywo i komentowali tą sytuację z niesmakiem. Gdy wkroczył na plac otoczyła go jeszcze większa grupka fanek, a niektórym nawet posłał słodki uśmiech. Pozostałe ściągnęły śmiałą brunetkę, próbującą się utrzymać, obejmując go w pasie. Ruszył dalej, za cel biorąc budynek, w którym mieścił się gabinet jego kochanego dyrektora.
- Widzę, że masz duże powodzenie wśród płci pięknej.
Kiedy chłopak miał właśnie przekroczyć próg wejścia, nie wiadomo kiedy i skąd tuż obok niego pojawił się wysoki mężczyzna o lekko kobiecych rysach twarzy i długich, niebieskich włosach, związanych w koński ogon. Khal uśmiechnął się pogodnie do blondyna, lustrując go spojrzeniem błękitnych oczu, które zdawały się wdzierać prosto do jego duszy i wyciągać wszystkie jego sekrety na światło dzienne.
Shen wzdrygnął się, gdy oczy króla Wenrou spoczęły na nim. Widział go kiedyś, toteż zapamiętał twarz. Nie było to miłe spotkanie, a przynajmniej dla chłopaka. Odnosił wrażenie, że Khal bawi się nim, chociaż wcale nic takiego nie robił, ale teraz był na to przynajmniej w małym stopniu przygotowany.
- Witaj królu - odparł pocierając kark i utrzymując kontakt wzrokowy z pewnym wysiłkiem. - Dziwi cię to? - zapytał, zwracając się doń bezpośrednio, nie uczono go jak zachowywać się w stosunku do osób ważniejszych.
- Nie bardzo. - odparł beznamiętnie, jednak wciąż z wymalowanym na twarzy idealnym uśmiechem - Jestem wielce świadom twoich zdolności flirtu i to mnie właśnie przeraża.
Mężczyzna zrobił kilka kroków w stronę Shena, który mimowolnie zaczął cofał się do tyłu, dopóki nie natrafił na ścianę. W pewnym sensie przygwożdżony do budynku, poczuł na ramieniu delikatny dotyk ręki swojego rozmówcy.
- Słuchaj Shen, jesteś inteligentnym chłopakiem, więc przejdę do konkretów. Zapewne zdążyłeś już poznać swoją nową współlokatorkę, Sayuri. Tak się składa, że to moja siostra. Dlatego gdybyś był tak miły trzymał swoje rączki, nóżki, usta, oczy i co ci dam jeszcze bóg dał, z daleka od niej, bo inaczej sobie inaczej pogadamy - dodał Khal, posyłając mu jeden ze swoich piękniejszych uśmiechów. - Wszelkie flirty, podrywy, fantazje, a nawet jakiekolwiek myśli o niej będą również niemile przeze mnie widziane. Więc bądź rozsądnym księciem i zachowuj się jak należy, bo jeżeli będzie inaczej, to możesz być pewny, że ja się o tym dowiem w ten czy inny sposób. Chyba nie chcesz wylądować na mojej czarnej liście, czyż nie?
- Bóg to akurat dużo mi dał - zaśmiał się cicho Shen, ale zaraz spoważniał. - I tak nie mam z nią szans - stwierdził wzruszając ramionami. - Jest zbyt dobrze wychowana. Będzie dobrze, Lavi nie jest na tyle głupi, by pozwolić wpakować ją do pokoju z jakimś zboczonym blondynem. Nie ufasz mi z powodu tego, że Sheiryu jest moim bratem, czy rzeczywiście chodzi o to, iż jestem tak cudowny?
- To nie ma nic wspólnego z twoim bratem, Shen. - Władca Wenrou uśmiechnął się do chłopaka nieco przyjaźniej, chcąc dodać mu trochę otuchy. Tu nie chodziło o jego brata, ani przez chwilę nie myślał o Sheiryu. Musiał jednak przekonać również do tego i młodego księcia. - To po prostu moja siostra, o którą się martwię. Jest mi najbliższą i najważniejszą osobą na świecie, dlatego nie chcę, żeby stała jej się jakaś krzywda. Poza tym, z twoim przyjacielem, Lavim, też uciąłem sobie taką sympatyczną pogawędkę na ten temat, mimo iż jego bratem jest Tyrion. Dlatego po prostu trzymajcie się od niej na dystans. I gdybyście byli jeszcze tak mili, pilnowali ją dla mnie. Wiem, że mogę na was liczyć.
- Nie jestem aż taki nieodpowiedzialny, umiem się kimś zaopiekować - odpowiedział mrukliwie i wyswobodził się spod ściany, przy okazji uciekając od ręki króla. - Nie musisz się o nic martwić. Ja się tylko ukrywam - dodał na koniec i ruszył w stronę akademii, jednak rezygnując z wizyty u Tyriona.
Po drodze ignorował wszystko i wszystkich, ta rozmowa zaowocowała chęcią zaszycia się w swoim pokoju i zwykłego zaśnięcia, więc wparował tam bez pukania ani czegokolwiek i rzucił się na łóżko, na żadnego ze współlokatorów nie spoglądając.
- Nigdy więcej nawet o niej nie pomyślę - wymamrotał w poduszkę.
- Coś tak widzę, że spotkałeś Khala - zaśmiał się na to Lavi, odkładając ostatecznie książkę na półkę i podchodząc wreszcie do łazienki. Zastanawiało go co też dziewczyna tam tak długo robi. Wiedział, że kąpiel można brać godzinami, ale Sayuri nie wzięła ze sobą niczego co by na takową wyglądało. Ostrożnie zapukał do drzwi. - Sayu-chan, żyjesz tam jeszcze? - zapytał.
Dziewczyna nie spodziewała się nagłego pytania chłopaka. Jego pukanie, które przerwało panującą w środku ciszę, tak ją przestraszyło, że zrzuciła z półki kilka butelek z płynami do kąpieli i szamponami, które akurat układała.
- Wybacz mi Lavi, ale chyba nie rozumiem do końca twojego pytania. Czuję się świetnie, szczególnie, że nareszcie udało mi się odnaleźć zlew - dodała radośnie, odkręcając kurek z wodą. Nareszcie, po długim sprzątaniu, które nie miało końca, Sayuri mogła zając się wieczorną toaletą, zmywając z twarzy makijaż i pozbywając się tak strasznie drażniącego ją zaklęcia.
- A tak doskonale go ukryłem - mruknął Shen.
Lavi spojrzał na przyjaciela i wybuchnął gromkim śmiechem, odsuwając się od drzwi łazienki. Potrzebował dłuższej chwili  żeby się uspokoić. Rozsiadł się wygodnie na podłodze i odgarnął opadające mu na czoło kosmyki włosów.
- Shen, zaczynamy mieszkać z kobietą... ona nas dopiero poustawia - zaśmiał się ponownie. - Wejdziesz do łazienki i nic nie znajdziesz!
W tym samym momencie drzwi się otworzyły, a w progu stanęła dziewczyna w długiej, śnieżnobiałej koszuli nocnej z falbankami, która sięgała jej do kostek. Była niezwykle blada, wręcz trupio blada, która przy jasnym ubraniu wydawała się mieć nieco szarawy odcień. Czarne włosy splecione miała w luźny warkocz i związany błękitną wstążką. Lekko uśmiechniętą twarz dziewczyny, przyozdabiało tysiące piegów, a ciemne niczym noc oczy zakryte były za okularami.
- Proszę wybaczcie, że trwało to tak długo. Łazienka już wolna - powiedziała słodkim, ale odrobinę nieśmiałym głosem. Wolnym krokiem poszła w stronę jednego z trzech łóżek, cicho stąpając bosymi stopami po parkiecie.
Shen przewrócił się na plecy, by móc ujrzeć dziewczynę w skąpej... skąpej?
- To jest koszula nocna? - jęknął boleśnie. Wyobrażał sobie coś z falbankami, sięgającego ledwie połowy ud... ale to księżniczka przecież. Prawdopodobnie tylko on był na tyle nieokrzesany, by niepoważnie podchodzić do swojej pozycji.
Lavi nie bez satysfakcji oglądał rzednącą minę Shena. Spodziewał się tej reakcji. W końcu chłopak najwyraźniej chciał obejrzeć apetyczne ciałko Sayuri, a tu taka klapa. Parsknął śmiechem, opierając się o ścianę i również śledząc wzrokiem dziewczynę.
- Sayu-chan?  - zwrócił się do dziewczyny. - Z tego co wiem będziesz w klasie z Shenem, on ci wszystko pokaże - wkopał przyjaciela.
Czarnowłosa cicho usiadła na łóżko i wsunęła się pod ciepłą pierzynę. Spojrzała najpierw na Laviego, a następnie na Shena i pogodnie się do niego uśmiechnęła.
- Byłoby mi bardzo miło, gdybyś zechciał poświęcić dla mnie chwilę swojego czasu. - powiedziała, naciągając kołdrę pod samą brodę.
- Mi również - westchnął Shen, uśmiechając się w duchu z tego, że akademia jest tak otwarta na każdego. - Moi mili, to był ciężki dzień - krzyknął gestykulując przy tym rękoma. - Wypadałoby się położyć, co?
Przekręcił się, aby leżeć na plecach i zakrył oczy dłonią, światło świecy nieprzyjemnie manifestowało swój protest przeciw snu.
- Dobrej nocy życzę - rzekł na koniec i wyłączył się całkowicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony