Obrazek 1

Obrazek 1

10/24/2014

Umysł nastawiony na porażkę, droga, która wybrałam, zabrała mi tylko czas.

Umysł nastawiony na porażkę,
droga, która wybrałam,
zabrała mi tylko czas.
Cierpliwie klęczę tutaj, 
nie martw się o mnie, kochanie,
ja tylko umieram.

 Nikt nie zauważyłby, gdyby ktoś taki zniknął, niepotrzebny śmieć na tym odciętym od cywilizacji wysypisku. Nawet cienie zdają się jej unikać. Miejsce takich, jest w psychiatryku.. A mimo to..
- Cichutko... Cichutko.. Nikt tutaj nie zrobi Ci krzywdy... 
Szkarłat zdawał się już obejmować całą jej twarz, gdy tak wgapiała się w ścianę, karcąc się w myślach za te odczucia. Niemal czuła jakie ślady w jej zakrytych miejscach zostawiły wrażenia po tym śnie. Zboczeniec! Zboczeniec! Saphira jest zboczeńcem! Przeniosła dłonie na swoje policzki i uderzyła o nie kilka razy.  
W pokoju panowała grobowa cisza, tylko ona co chwilę ją przerywała. Jej towarzysz jakby rozpłynął się w powietrzu, a tak naprawdę siedział przy jej biurku, odnalazłszy jakieś kartki, kredki i ołówki.
Kiedy przyspieszony oddech dziewczyny uspokoił się, jej uszu dobiegł dźwięk skrobania ołówkiem o kartkę. Zdawało się, że on również zapomniał o jej obecności. Zawzięcie rysował coś na kartce, kreśląc grube i mocne jak i delikatne kreski. Po chwili tej czynności towarzyszyć zaczęła cicha melodia jego zachrypniętego głosu. Cicha, tajemnicza, ale uspokajająca i piękna melodia.
- Jeden, poznaj płaczące dzieci... - zaśpiewał cichutko białowłosy, a jego głos dla niej był.. zupełnie czymś nowym. Ale i pięknym... - Dwa, spal kości płaczących dzieci.... Trzy, płaczące dzieci na mogiłę... - Słowa i melodia dawały całość kołysanki... dość mrocznej kołysanki.
Przełknęła głośno śliną, obejmując się rękoma. Przerażające.. Zacisnęła powieki, słuchając tylko tej pięknej i z jednej strony okropnej melodii.. jednak była niezwykle uspokajająca i.. usypiająca..
- Cisza już, cisza... złowieszcze zwłoki... Prochy rozsypane, tutaj... Garon... - Tak kończyła się kołysanka, jednak chłopak nucił ją jeszcze długo w kółko i jeszcze raz.
Nie śpij, Saph! Usiadła natychmiast, o mało co nie zasypiając. Spojrzała na niego dziwnym wzorkiem.
- Możesz.. mnie nie usypiać..? - zapytała cichutko.
Chłopak na krześle drgnął, prostując się natychmiast. Jednakże nie spojrzał na nią, a wrócił do rysowania.
- Myślałem, ze śpisz - odparł prosto.
- Dlaczego na mnie nie patrzysz? - zapytała dziwnym głosem.
- A powinienem? Odradziłaś mi jakiegokolwiek kontaktu z twoją osobą, co w tejże chwili staram się uczynić.
Jego głos był tak spokojny, że aż irytujący. Ale on po prostu taki był. Nikt nie był w stanie wytrącić go z równowagi. Nikt ani nic w świecie. Miała ochotę krzyknąć. Wrzasnąć, by w końcu na nią spojrzał, by nauczył ją.. jak to jest być dotykaną.. Otworzyła już usta, żeby to zrobić, ale wydobył się z nich dziwny dźwięk, gdy ugryzła się w język. Tłumaczyła to sobie przecież. Nikt nie lubi wariatek.. Tym bardziej nie chce z nimi nawiązywać kontaktów, nawet wzrokowych. Odwróciła głowę w bok i spuściła ją, przenosząc się z powrotem na swoje łóżko. Położyła się na boku tyłem do niego, a łzy spłynęły po jej policzkach. Nie wydawała jednak z siebie żadnego dźwięku.
- Po prostu powiedz. Poproś. Rozkaż mi - powiedział cicho, kreśląc ostry zarys zapadniętych oczu na kartce. - "Spójrz na mnie". Powiedz to. "Dotknij mnie". Jeśli tego właśnie chcesz. To jest proste jak ukrywanie zwłok w kałuży błota. Powiedz to.
W końcu nie wytrzymała..
- Kurwa...! Spójrz na mnie do cholery! - wrzasnęła z płaczem, nadal leżąc jak leżała.
- Hm.
Białowłosy ze stoickim spokojem wyprostował się, odłożył ołówek, po czym z cichym uśmieszkiem obrócił się, siadając na krześle okrakiem i spojrzał na nią.
- Trudne to było? - Uniósł brew.
Powoli usiadła, patrząc na niego z tą załzawioną twarzyczką, którą non stop wycierała rękawem tuniki.
- N-nie.. - wyszeptała cichutko.
Zapragnęła tak bardzo, by znalazł się teraz obok niej.
- Więc jeśli czegoś potrzebujesz, dlaczego zwyczajnie nie poprosisz? Lub nie krzykniesz tych kilku ostrych słów? Nie jest to prostsze niż zabawa w kotka i myszkę? Bądź kotem... nie myszą... - wyszeptał, przechylając się na krześle w przód.
Zakryła twarz rękawami.
- Chodź tu, do mnie.. Naucz mnie.. że dotyk.. nie boli.. proszę.. - cała się trzęsła, nie za bardzo wiedząc, co mówi.
- Pierwszy krok jest twój - powiedział z złośliwym uśmieszkiem, kładąc głowę na ramionach.
- M-mój? - zapytała ze zdziwieniem, a ten jego stoicki spokój doprowadzał ją do szału i totalnej rozpaczy. Powoli podniosła się z łóżka i stawiając ostrożnie bose stopy na panelach, podeszła do niego. Przełknęła głośno ślinę, a jej serce zaczęło bić szybciej.. Niemal czuła się jak w swoim śnie.
Wyciągnął do niej swoją wychudzoną dłoń. Zawahała się nieco, po czym jednak dotknęła jego dłoni opuszkami palców. Białowłosy ujął ją czule i delikatnie, przechylając głowę w stronę lewego ramienia. Akurat, gdy ją tak trzymał, nie reagowała. To była najmniej wrażliwa część jej ciała, choć i tak była spięta.
- No.. p..podeszłam..
- Trzymam cię za dłoń... nie powinnaś uciekać? - Oblizał wargi ze smakiem, wpatrując się w jej oczy.
Jej oddech nieco przyśpieszył. Przełknęła głośno ślinę.
- Nie. Moje dłonie nie są wrażliwe aż tak bardzo na dotyk.
- Nie? - Spytał z zaciekawieniem, a wraz z tym dziwnym pytaniem zacisnął mocniej palce na jej nadgarstku. - Czuję twoje tętno... boisz się? Jest stanowczo za szybkie...
Przymknęła oczy i pociągnęła nosem, przytakując.
- Mam złe doświadczenia.. z dotykiem..
Uśmiech spełznął z jego twarzy.
- Świat jest okrutny dla każdego... - wyszeptał cicho, ze smutkiem. Jego uścisk zelżał. - Nie ma nic wyjątkowego w tym, by przeżyć. Każdy stara się to zrobić. Sztuką jest obrócić wrogość świata przeciwko niemu.
- Wybacz, ale.. ja.. - cofnęła się o krok.. - Jestem za głupia, by zrozumieć Twoje słowa. Przepraszam. Lepiej będzie, jeśli zapomnisz o moim istnieniu, tak jak cała reszta.
- Życie jest zbyt krótkie by zapominać o ludziach, których zdążyło się poznać. Niektórzy są zbyt głupi by to zrozumieć. Wolałbym umrzeć niż zapomnieć o tobie - oznajmił białowłosy, po czym podniósł się z krzesła, podchodząc do okna.
Co to za..dziwne ciepło..? Położyła dłoń na swoim sercu, po czym skrzywiła się. Nie miał zamiaru mnie dotknąć. Czuję ulgę, ale dziwne.. coś dziwnego.. Coś innego..
- Cieszy mnie to - odparła.
- Co to znaczy... cieszyć się...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony