Obrazek 1

Obrazek 1

10/05/2014

Baśnie

Rudowłosy po raz kolejny tego tygodnia dostał wezwanie do gabinetu dyrektora. Przeliczył w myśli wszystkie swoje grzeszki i uznał, że tym razem nie on jest powodem tego zaproszenia. Nie spieszył się specjalnie, bo jakoś nie przepadał za tymi formalnymi spotkaniami z bratem. Zazwyczaj trzeba było trzymać się kanonu i nie przekraczać bezpiecznej granicy, z czym Lavi, osobiście, miał niemały problem. Trzymanie języka za zębami, zwłaszcza podczas rozmowy z Tyrionem, nie wychodziło mu szczególnie. Teraz więc nabrał głębokiego oddechu i zapukał do drzwi. Swoim już zwyczajem nie czekał na odpowiedź brata tylko pociągnął za klamkę, wchodząc do środka.
Zauważył, że Tyrion drgnął na dźwięk otwieranych drzwi, ale jego gość nawet się nie poruszył. Lavi taktownie zamknął za sobą drzwi, by zaraz posłużyły mu za oparcie. Nie zamierzał przeszkadzać bratu bardziej niż powinno się to robić. Z zaciekawieniem wręcz obserwował chłopaka siedzącego na fotelu przed biurkiem Tyriona. Białowłosy wyglądał jakby urwał się nie z tego świata. Nie zdziwiło go to, a wręcz przeciwnie, zaciekawiło.
- Tadashi, to jest twój plan zajęć - starszy Munrou wyciągnął świstek z planem zajęć i podał go chłopakowi, powoli objaśniając jak ten powinien rozumieć skrawek papieru. - Mam szczerą nadzieję, że znajdziesz tutaj swoje miejsce - uśmiechnął się do chłopaka.
Dla mnie nie ma nigdzie miejsca.
Ciche skrzypnięcie drzwi jakoś nie bardzo poruszyło białowłosego chłopaka. Siedząc naprzeciw dyrektora, Lavi mógł jedynie zerkać na jego nietypowe, dosyć długie kosmyki. Oraz pozbawione butów stopy, niespokojnie trzęsące się pod siedzeniem. Tadashi nie zasiedział długo w swoim pokoju, gdyż nienawidził zamkniętych przestrzeni. A nawet gorzej... coraz bardziej starał się jak najefektowniej od nich uciekać. Nie obejrzał nawet całego pokoju, jedynie przebrał potargane ubrania na niemal identyczną, białą koszulę i spodnie do połowy jego wychudzonych łydek. Tyrion nie przewidział, że jest aż tak wysoki. Butami się nawet nie przejął, zresztą, nie był w stanie nosić butów. Przynajmniej przez zimę się hartował.
Sięgnął po kartkę z wypisanym atramentem planem lekcji. Przekrzywił jedynie głowę, nie rozumiejąc praktycznie niczego. Tym gestem mimowolnie poprosił mężczyznę o pomoc, lecz niestety, i tak nic to nie dało. Bardziej zaciekawiła go perspektywa "chodzenia do szkoły" niż fakt znajdowania się na latającej wyspie.
- Hm rozumiesz? - Tyrion nie był do końca przekonany czy jego tłumaczenia dotarły do chłopaka. Tadashi wydawał się być nieco nieobecny. Mężczyzna podrapał się lekko po głowie, po czym obdarzył białowłosego łagodnym uśmiechem. - Lepiej będzie jak ci wszystko pokażemy - stwierdził, gestem dłoni przywołując do siebie Laviego.
- Tadashi, to jest Lavi, dzisiaj będzie twoim przewodnikiem - oznajmił spokojnie, kiedy rudowłosy wreszcie przystanął przy jego biurku. - Możesz go pytać o wszystko - dodał wesoło.
- Cześć - Lavi wyciągnął do niego dłoń, chcąc się z chłopakiem przywitać. Nawet nie zaprotestował słysząc słowa Tyriona. W końcu zazwyczaj fucha oprowadzania po akademii przypadała właśnie jemu.
Srebrne, puste spojrzenie zatrzymało się na opasce rudowłosego, a choć jego posiadacz wciąż nie śmiał odezwać się słowem, ani też nie miał ochoty, jednakże uścisnął swoją wychudzoną dłonią  wyciągniętą dłoń. Wcale nie fruwał myślami gdzieś daleko... słuchał uważnie wszystkiego, co się do niego mówiło, zapamiętując każdy kąt tego pomieszczenia.
Lavi wciąż się do niego przyjaźnie uśmiechał, a kiedy Tyrion uznał że to już wszystko odprawił ich gestem dłoni, mówiąc dodatkowo że ma trochę papierów do podpisania. Nic dziwnego, na jego biurku papiery nigdy nie malały niestety. Rudowłosy otworzył drzwi i zaprosił Tadashiego na zewnątrz. Nie bardzo wiedział jak zacząć rozmawiać z nowym, ale postanowił zrobić to co zwykle.
- Cześć - przywitał się ponownie. - Pokażę ci akademię - zaproponował, nie bardzo wiedzieć jak do chłopaka zagadać. - Na sam początek jedno z moich ulubionych miejsc - zdecydował spokojnie prowadząc go na ostatnie piętro. - To jest biblioteka. Umiesz czytać? - zapytał białowłosego. - Mamy tutaj sporo książek. Nie tak dużo jak Hekima, ale mimo wszystko... nasze zbiory powiększają się z każdym rokiem - przeciągnął się lekko, zakładając ręce za głowę. - Tylko pani Marii ci nie polecam... nie znosi uczniów - dodał konspiracyjnym szeptem.
To było raczej oczywiste, że bosonogi siedemnastolatek będzie jedynie z zainteresowaniem podążał za swym przewodnikiem w milczeniu. Jednak w przeciwieństwie większości nowych uczniów, nie ignorował tego, o czym opowiadał Lavi. To wszystko naprawdę go interesowało... a kiedy usłyszał to słowo...
- Chciałbym zobaczyć - odezwał się nagle, doganiając natychmiast rudowłosego. Uwielbiał książki... tak bardzo. Od najmłodszych lat uczył się czytać samodzielnie, jednak w całym swoim życiu widział jedynie trzy niewielkie tomy.
- O... ty umiesz mówić - Lavi nie zdołał się ugryźć w język, kiedy usłyszał głos Tadashiego. Głos, nieco zachrypnięty, jakby rzadko używany, a mimo wszystko melodyjny. Chłopak uznał, że gdyby białowłosy chciał mógłby tym głosem uwieźć każdego. Skinął spokojnie głową otwierając drzwi do dużej biblioteki. Zajmowała ona całe piętro. - Możesz wypożyczyć co tylko chcesz - uśmiechnął się do niego. - No, a jeśli wolisz spędzić tu czas czytając, to też dozwolone...
- Chyba, że jest już po moich godzinach pracy, panie Munrou - warknęła panna Maria, wyrastając nagle przed nimi jakby z powietrza.
- Tak, oczywiście - uśmiechnął się do niej przepraszająco i pociągnął Tadashiego za rękę w głąb biblioteki, by pokazać mu parę interesujących działów.
Ostry głos bibliotekarki niemal przyprawił nowego o zawał. Na szczęście, został uratowany, a kiedy był ciągnięty, rytm jego serca powoli się uspokajał. Nie wiedząc czemu... dziwnie się stresował. Wszystko tutaj go ciekawiło, zaskakiwało... ale również przerażało. Na każdym kroku spotykał nowe twarze... ciągle coś nowego. A teraz, kiedy mijał wszystkie te półki wypełnione książkami, całe to miejsce po prostu... pachniało starymi tomami. Nie przeszkadzał mu nawet uścisk chłopaka na swoim nadgarstku... czuł się jak w raju.
- Tutaj znajdziesz książki z historiami wymyślonymi przez pisarzy znane też jako powieści, a tam dalej są historyczne - Lavi poinstruował go krótko jak powinien korzystać z biblioteki. - Jeśli jakiś tytuł cię zainteresuje to może... wypożyczysz go dzisiaj? - zaproponował zaraz, nie chcąc się narzucać nowemu, ale też nie chcąc zniechęcać. W końcu mieli jeszcze sporo czasu do kolacji.
Białowłosy od razu zaczął przechadzać się między regałami,  zbierając stopami kurz z paneli. Oglądał dokładnie wszystkie tytuły z kilku regałów. Dlaczego wszystkie są takie piękne?
Ponieważ nie mogą być twoje.
- Nie potrafię się zdecydować.
Lavi został wyrwany ze swoich myśli przez cichy głos nowego.
- Chciałbym wziąć wszystkie.
- Niestety to nie jest możliwe - odparł spokojnie Lavi. - Ale możesz je wymieniać... na przykład dzisiaj weźmiesz 3, przeczytasz je i weźmiesz kolejne 3 - zaproponował mu taki układ. On sam uznawał go za bardzo dobry. Można było posiąść wiedzę ze wszystkich tych książek, mimo że nie miało się ich na własność.
Trzy. Trzy. Trzy. Trzy. Trzy, trzy, trzy, trzy... 
I wtedy włączyła się u niego prawdziwa histeria. Nie potrafił zdecydować, chodził od półki do półki, od regału do regału. Ale wtedy... zatrzymał się. Zatrzymał się przy jednym z regałów, patrząc wysoko w górę. Na najwyższą półkę. Całą wręcz obrośniętą kurzem, na której stały książki tak stare, że aż rozlatywały się w dłoniach. Takie, których nikt nie chciał wypożyczać. Nikt ich tutaj nie potrzebował. Nie miały nawet tytułów, ich okładki stanowiły kawałki wysuszonej skóry. Ale on chciał tylko tę jedną. W zwykłej, brudno-beżowej oprawie
Lavi nie skomentował jego wyboru. On sam starał się brać niekonwencjonalne tytuły, także w tej chwili poczuł, że znalazł sobie pokrewną duszę. Może wreszcie będzie miał z kim się podzielić swą pasją do książek? Kto wie, może wreszcie się uda. Uśmiechnął się do niego szeroko, samemu też wybierając dwa tytuły.
- Dobry wybór - stwierdził tylko wskazując na książkę, na którą wypatrzył sobie Tadashi. Sam jeszcze nie miał jej w swoich łapkach. - Powiesz mi potem... czy warto ją wypożyczyć - uśmiechnął się delikatnie. 
Gdzieś między regałami znajdowała się drabina, ale on... on po prostu złapał za półkę i wspiął się do góry, sięgają po dość cienką książkę o dużej powierzchni. Nie miała tytułu na okładce ani grzbiecie, ale on... on rozpoznał ją od razu. Nie chciał żadnej innej książki. Tylko tę jedną. "Wrócił" na ziemię, przyciskając książkę do piersi.
Laviemu na chwile stanęło serce i nie bardzo wiedział jak sobie poradzić w tej sytuacji. Kiedy chłopak wrócił na ziemię odetchnął z wyraźną ulgą. Bał się, że Tadashi może sobie krzywdę zrobić, bądź zepsuje regał z książkami, a w najgorszym wypadku przyłapie ich panna Maria, a wówczas to nie mieliby życia.
- Chcesz jeszcze jakąś? - zapytał go z zainteresowaniem obserwując jego reakcję. - Znasz tę książkę? - chciał się dowiedzieć o nim czegoś więcej.
- Nie - odparł natychmiast, przyciskając tom do piersi. - Ta mi wystarczy... w zupełności wystarczy. Nie potrzebuję żadnej innej prócz tej...
Ujął ostrożnie okładkę w dłonie, wytarł grzbiet z kurzu i otworzył na pierwszej stronie, zerkając na prosty, lecz zadziwiający tytuł. Baśnie.
Lavi z ciekawością zajrzał mu przez ramię, czytając tytuł. No proszę, ktoś tutaj lubił wracać do czasów dzieciństwa. Skinął głową z delikatnym uśmiechem i pomógł mu wypożyczyć książkę, zakładając mu odpowiednią kartę i podając tytuł książki pannie Marii. Swoje również jej pokazał.
- Gotowy na zwiedzanie sal lekcyjnych? - zapytał wesoło chłopaka. Odpowiedzi nie dostał, gdyż białowłosy sunął się smętnie jakieś trzy metry za nim, pochłonięty lekturą. Lavi zachichotał tylko i zrezygnował z dalszego oprowadzania chłopaka. Odprowadził go po sam jego pokój.
- Gdybyś kiedyś chciał porozmawiać, albo miał jakieś pytania... to najczęściej znajdziesz mnie w bibliotece albo C5, gdzie mieszkam - uśmiechnął się do niego delikatnie. - Miłego czytania - klepnął Tadashiego lekko w plecy.
Chłopak pożegnał Laviego tym swoim spojrzeniem, w którym jednak... pojawiło się coś nowego. I choć jego twarz nadal pozostała bez wyrazu, ten błysk w oczach pokazywał, ile... ile szczęścia  dostał tylko dzięki rudowłosemu.

~*~*~*~*~*~

W tej chwili nie mam nic do powiedzenia.
Nie chcę opuszczać tego miejsca. 
Koniec.

4 komentarze:

  1. Super notka :D Miło się ją czyta, nie tylko ze względu na treść, ale i też ładne opisanie [nie wiem czemu napisałaś Dashi w chacie, że jest ona nieogarnięta, mało tego, podobno najbardziej nieogarnięta].
    Taki już chyba los Laviego, oprowadzać nowych po akademii xD Dashi mnie zadziwił w niektórych miejscach. Szczególnie w bibliotece, nie widziałam, że z niego taka małpka xD A i jeszcze brak butów. Do tego to moja Sayu chyba nigdy się nie przyzwyczai.
    Cieszę się, że Tadashi znalazł coś dla siebie i powoli przyzwyczaja się do tego miejsca, coraz bardziej chcąc tu zostać. No i, że Lavi znalazł sobie kolegę, z którym będzie mógł dzielić pasję :)
    Czekam na rozwój tej znajomości i ciąg dalszy. + Lavi, kochanie, nasze postacie mieszkają w pokoju A5, nie C5. No chyba, że ja o czymś nie wiem i Lavi postanowił zostawić Sayu i Shena samych.

    Sayuri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że jak to zobaczysz to nie powstrzymasz się od skomentowania xD
      Samych, samych ;> ;*

      Sayuri

      Usuń
    2. Taka przewidywalna xD
      Marzenia Shena na wyciągnięcie ręki ;_;

      Usuń

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony