Obrazek 1

Obrazek 1

10/04/2014

Pierwsze spotkanie sieroty z psycholem

- Mamusiu! Mamusiu!  
Żałosne krzyki, nawoływanie bez celu i te kryształowe łzy, spływające po rumianych policzkach.  
- Mamusiu! Proszę! Obudź się! Wstań! Zimno mi!  
Małe, drżące rączki, które za wszelką cenę starały się, przywrócić przytomność bladej kobiecie, leżącej na kafelkach. Ale to na nic. Usta jej zsiniały, a mimo to, maleństwo przy niej podbiegło do kanapy, zdjęło z niej kocyk i przykryło ciało.  
- Mamusiu! Już jest dobrze! Jest ciepło! Obudź się! Patrz, przyniosłam Ci kocyk!  
Fioletowe oczęta pełne najmniejszej nadziei, z których spływały słone diamenciki. Dziewczynka złapała truchło za dłoń i przyłożyło do swojego serca.  
- Mamusiu!  I wtedy drzwi otworzyły się z trzaskiem, uderzając o ścianę.  

~*~*~  

Głośny wrzask poruszył pewnie pół akademika i zbudził ich ze snu. Czarnowłosa dziewczyna siedziała z podkulonymi nogami, trzymając się kurczowo za włosy, a z jej oczu spływały łzy. Ciało trzęsło się w spazmach, nie mogąc otrząsnąć się z szoku. To tylko sen.. Zwykły, cholerny sen.. Przestań, natychmiast!  Z głośnym szlochem, poderwała się z materaca i zniknęła w łazience, trzaskając drzwiami. Podeszła powolnym krokiem do umywalki, odkręciła kran i chlusnęła sobie sporą ilością zimnej wody w twarz. Przez chwilę stała nieruchomo, zaciskając chude i zakończone ostrymi paznokciami palce na brzegach mebla, a potem zamrugała lekko i westchnęła.
- Co się ze mną dzieje..? - zapytała, wpatrując się w lustro.  Przeczesała dłonią włosy, po czym opuściła łazienkę i opadła na miękką kanapę w pokoju.
W tym samym momencie, drzwi do mieszkania zaskrzypiały cicho, mimo iż wcześniej nie rozległo się żadne pukanie. Gdy przeniosła swój wzrok w tę stronę, jej oczom ukazał się dosyć... niecodzienny widok. W drzwiach stał bardzo wysoki, lecz bardzo chudy chłopak, można by rzec, że nawet znacząco chudszy od niej. Ubrany w poszarpane, ciemne spodnie, płócienną,białą, lecz przybrudzoną koszulę, pozbawiony butów, wpatrywał się w nią z niemałym zdziwieniem, niemal przewiercając ją wzrokiem. Po jej karku przeszedł lekki dreszcz, kiedy również zerknęła w te błyszczące srebrem, lecz pozbawione wyrazu oczy. Zakrywały je delikatne, białe kosmyki włosów, stanowiące niesforną grzywkę, a pozostałe, długie po pas, spływały po ramionach i plecach nieznajomego w prostej, delikatnej, śnieżnobiałej fali. A kiedy już mu się tak przyglądała, jej wzrok przykuły również setki drobnych piegów na jego zapadłych policzkach oraz suche, popękane, równie blade co skóra wargi. Chłopak w pierwszej chwili jakby chciał odwrócić się i uciec z pola widzenia czarnowłosej, jednak jedynie stał w bezruchu, słuchając nierównego rytmu własnego serca w swej głowie.  
Tyrion nie kłamał. Nie rozumiem. To przecież kobieta. 
- Kim.. jesteś..? - zapytała dziewczyna, mocno zdziwiona przybyciem nieznajomego. Poderwała się z kanapy. Jeszcze nigdy w życiu nie widziała kogoś takiego... Jego spojrzenie nie pozwalało jej nawet drgnąć. Wszystko to miało swój powód... nie potrafił oderwać od niej wzroku. Potargane i rozkołtunione kosmyki okalały jej delikatną, nieco zmęczoną twarz, pełne usta trwały w bezruchu, delikatnie rozchylone, a fioletowe ślepia nie mogły uciec wzrokiem od białowłosego.
Ja... chciałbym jej dotknąć.
Wnet poczuła bardzo delikatne, lecz szorstkie, wychudzone i długie palce na swoim  policzku. Pogładził go delikatnie opuszkiem kciuka, by następnie przesunąć nim po malinowych ustach dziewczyny. Nie było ani odrobiny wahania w tym geście, ale... w zachowaniu chłopaka dostrzec było można wyraźnie coś dziwnego.
Zabij ją.
Gdy tylko zobaczyła jak się zbliża, cofnęła się o krok w tył, przerażona tym, że on mógłby chcieć jej.. dotknąć. Drżała widocznie, a na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Seledynowa koszula nocna, dosięgająca zaledwie do połowy ud, z koronką na obwodzie, zwisała z jej wychudzonego ciała, jakby zaraz miała spaść. Wtem, poczuła jego palce na swoim policzku, a w jej głowie włączył się alarm, a strach wziął górę. Uniosła dłoń i choć z minimalną siłą, uderzyła go w rękę, odskakując w tył i uderzając plecami o ścianę.
- Kim ty jesteś?! - krzyknęła ze strachem, czując się tak bezbronnie, niczym ofiara w potrzasku. - Odpowiadaj!
Uniosła ręce i stanęła w pozycji obronnej, w razie czego gotowa nie do walki, ale do ucieczki.
Zabij. Zabij ją. Zabij ją. Zabij.
Szepty coraz głośniej rozbrzmiewały w jego głowie, powodując szum i bardzo wysokie dźwięki. Mimo tego, chłopak stał nieruchomo z ręką uniesioną tak, jak przed chwilą.
- Nie - wyszeptał jedynie, delikatnym ruchem bladych jak kreda warg. Skierował wzrok na ścianę, gdzie spomiędzy mebli wyłaniała się obślizgła, czarna łapa. - Odejdźcie... - dodał jedynie błagalnie. 
Cholera.. Znalazłam się w jednym pomieszczeniu z psychopatą-gwałcicielem.
Rozejrzała się wokół, szukając czegoś czym mogłaby się w razie czego obronić, czy najprostszej drogi ucieczki.
- Odpowiadaj natychmiast, albo wyjdź! - brzmiało to bardziej jak błagalny pisk, niż krzyk.
Boże, Boże, Boże, Boże.. Boje się.  
Chłopak spojrzał na swoją dłoń, jakby nie bardzo rozumiał to, co się do niego mówi. Szepty i dźwięki w jego głowie ucichły, a on znów spojrzał na czarnowłosą.
- Nazywam się... Tadashi... - odpowiedział niepewnie, jakby się wahał. Jakby nie wiedział, jak ma na imię. Lub nie był tego pewny. 
- Tadashi..? - powtórzyła cichutko, nieświadomie delektując się brzmieniem tego imienia. - W takim razie, Tadashi, co robisz w moim pokoju? - zapytała nadal nieco piskliwym głosem, osłaniając się rękoma.  
- Ja... chyba mam... tutaj mieszkać - odpowiedział, nadal szeptem. Najwidoczniej odrobinę jej odpuścił, gdyż z wyraźnym zaciekawieniem w oczach zaczął rozglądać się po pokoju. Przez ramię przewieszoną miał zwykłą, skórzaną torbę wypchaną książkami oraz wszystkimi potrzebnymi rzeczami, w tym ubraniami. Od kiedy tylko Tyrion go obserwował, zadbał o wszystko, co było mu potrzebne. Gdyż nie posiadał niczego.
Dziewczyna zamrugała zdziwiona, a na jej policzkach pojawiły się ognistoczerwone rumieńce.  
To jakiś kiepski żart, prawda?! Kobiety nie mogą mieszkać z facetami! 
- Pomyliłeś na pewno pokoje - wymamrotała speszona, zaciskając palce na brzegach koszuli nocnej.  
W odpowiedzi na jej oburzenie, chłopak wyjął z kieszeni potarganych spodni kawałek kartki.
- Sa... Sapu... Saphira Trancy - wyczytał z trudem z pisma dyrektora, mrużąc przy tym oczy. - B9.
Po czym wyjął z kieszeni również kluczyk z zawieszką "B9". Nie widzę sensu w rozdawaniu ofiarom kluczy do ich własnych klatek. Jeśli nie mamy prawa opuszczać tej wyspy, dlaczego nie łatwiej zamknąć nas na dobre w niewielkiej przestrzeni? Fałszywa wolność jest najgorsza.
- Cholerny dyrektor - zagryzła dolną wargę, po czym czując okropne zmęczenie, podeszła do łóżka i usiadła na nim. - Rozgość się - wymamrotała sennie, wskazując mebel na przeciwko, po czym wsunęła się całkowicie pod kołdrę. - A i.. Mam do Ciebie prośbę.. A raczej to nie prośba, tylko taka.. em..zasada.. - skuliła się, przyciskając kolana do piersi.
Jak na rozkaz, białowłosy powoli zbliżył się do łóżka, kładąc skórzany plecaczek na podłodze, po czym usiadł niepewnie na miękkiej pościeli. Miękkie... Z cichym westchnieniem przymknął ozdobione długimi rzęsami powieki, kładąc się na boku na swoim nowym posłaniu. Nie pamiętał, by kiedykolwiek znalazł się w posiadaniu tak miękkiego miejsca do odpoczynku. Nasłuchując, czy jego nowa towarzyszka nie ma mu nic więcej do przekazania, wtulił się w poduszkę, a część śnieżnych kosmyków zasłoniła mu twarz.
- Nigdy mnie nie dotykaj.. - wymamrotała, po czym jak gdyby nigdy nic, pognała na czarnym jednorożcu do krainy Morfeusza, gdzie miała znaleźć spokój i w końcu się wyspać.
Ich pokój nie był ani ładny, ani brzydki, ot takie beżowe ściany, panele i kilka mebli. No i drzwi do łazienki. Mieli dwa łóżka, dwie szafy, stoliczek, dwa biurka, kilka brzydkich obrazów na ścianach i jedną kanapę. Jej miejsce pracy było charakterystyczne, zawalone kartkami i książkami.
Tadashi spod przymkniętych powiek wpatrywał się ze smutkiem w oczach w śpiąca postać naprzeciw.  Kim... jesteś?
~*~*~*~*~

Jestem szczęśliwy, że mogłem zatrzymać Cię ze sobą. 
To miejsce jest dziwne. Lubię to dziwne miejsce. Zdecydowałem, że tutaj zostanę.
Dokąd miałbym pójść? Nigdzie nie ma miejsca dla kogoś takiego jak ja. Ale tutaj... czuję się dobrze. Sam nie wiem dlaczego. Chciałbym dowiedzieć się, jak wygląda szkoła. Może jutro mi się to uda. Może spotkam więcej osób takich jak ja? Ona nie jest taka jak ja. Jest inna, niż się spodziewałem. Nie zawiodłem się. Chcę z nią zostać. To wszystko, czego tak naprawdę potrzebuję. 
Saphira... i tak chcę cię dotknąć. 

2 komentarze:

  1. Pierwsza noteczka za wami. Bardzo miło i szybko mi się ją czytają. Wyszła całkiem fajnie :) Ciekawe jak Saphira poradzi sobie z mieszkaniem w jednym pokoju z chłopakiem *Sayuri ma takich dwóch współlokatorów xD*. Czekam na dalszy ciąg i rozwój wydarzeń :D

    Sayuri

    OdpowiedzUsuń
  2. Bomba!
    Wcale, ale to wcale się nie dziwię Saphirze, że tak reaguje. Wchodzi jej do pokoju obcy facet, zaczyna ją głaskać po policzku, nawet się wcześniej nie odzywając. Jestem pełna podziwu dla Saph, że jednak udało jej się jakoś to wytrzymać i przetrwała tę sytuację, zachowując wielkie pokłady cierpliwości. Chociaż bardzo się go bała, to mimo wszystko powoli zaczęła go akceptować.
    Natomiast sam Tadashi (czemu on znów musi być ZA chudy?), ma porządny mętlik w głowie. Nie bardzo potrafi się odnaleźć w nowej sytuacji, a głosy w jego głowie wcale mu nie pomagając. Biedak. Mimo wszystko powstrzymał się od morderstwa. Dobre i to. To już jakiś początek.

    Saphira...i tak chcę cię dotknąć - - > rozwaliłyście mnie tą końcówką!

    Lavi

    OdpowiedzUsuń

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony