Obrazek 1

Obrazek 1

11/21/2014

Wybaczam

- Wybaczam - tchnęła natychmiast, zaciskając powieki. - Zdejmij całą.. I proszę.. Nie uciekaj..
Złapał delikatnie za skrawek jej tuniki, po czym zdjął ją jednym szybkim ruchem. Ściskała dłonie w pięści, nie chcąc otworzyć oczu.. Jego wzrok na pewno przykuły maleńkie blizny w kształcie kółeczek, rozsiane po całym jej ciele, znamiona wyglądające jakby ktoś ciął ją nożem lub siniaki, które do tej pory pozostawiły po sobie ślady. Łzy spłynęły po jej policzkach. Białowłosy wpatrywał się w jej ciało z przerażeniem, jakby widział swoje własne. Dotknął niepewnie palcami pierwszej lepszej rany, a za chwilę po prostu pochylił się i... zaczął całować każdą z jej blizn.
- Ah?! - otworzyła szeroko oczy, patrząc na niego z szokiem. - C..co ty?! I-ie! - starała się go powstrzymać, ale jej to uniemożliwił. Zacisnęła ponownie powieki. - Mm..
Każdy siniak, każdą bliznę... ucałował każdy fragment jej ciała, czule, delikatnie, z miłością. A ona? Siedziała z odgiętą w tył głową i rozchylonymi wargami.. Łzy spływały po jej policzkach, ale mimo wszystko.. czuła się dziwnie.. szczęśliwa. Szczęśliwa, gdyż czuła pulsującą od chłopaka miłość, niemal nią promieniował.. Sądziła, że ucieknie, że wykrzyknie jaka jest obrzydliwa i zniknie zanim zdążyłaby się obejrzeć. Zamknęła oczy..
- A..a.. - jęknęła cichutko.
A kiedy już to zrobił, pocałował ją namiętnie i z czułością w usta. Wnet poczuła słony smak jego łez... Otworzyła oczy i odsunęła go, dotykając jego policzka dłonią..
- Dlaczego płaczesz..? - zapytała cichutko, zszokowana. 
- W...wybacz... wybacz mi... - wyszeptał z cichym łkaniem, przytrzymując jej dłoń przy swoim policzku. Czuł wewnątrz tak ogromną rozterkę i żal, że nie potrafił opanował łez. Widział te cienie pełzające po ścianach, bał się...
- Wybacz..? Dlaczego? Co mam Ci wybaczyć? - zapytała cichutko, scałowując każdą z jego płynących łez. Przesuwała po jego policzku językiem, ścierając je.
- Nie jestem taki jak myślisz... - szepnął rozpaczliwie. - Ja... jestem przerażony... boję się bo... boję się, że cię skrzywdzę...
- Nigdy mnie nie skrzywdzisz - wyszeptała cichutko. - Ja to wiem, jestem tego pewna.. - przytuliła go mocno do siebie.
- Cieszę się, że... mi zaufałaś... cieszę się... - zaszlochał cicho. - A skoro ty mi zaufałaś... może ja też powinienem...? - Wyczuła jego ruch dłońmi, gdy zaczął rozpinać swoją koszulę.
Odsunęła się od niego, opierając plecami o ścianę. On siedział jej pomiędzy nogami.
- Co robisz? - zdziwiła się.
- Pokazałaś mi swoją przeszłość... teraz moja kolej... - zsunął koszulę ze swoich ramion i odrzucił ją w kąt. Odgarniając długie kosmyki, mogła mu się przyjrzeć. Jego ciało było przerażające. Dosłownie. I choć pod koszulą czuła wyraźne mięśnie, wyglądało to zupełnie inaczej... Widząc jego wychudzone ciało miała wrażenie, że spogląda na trupa. A później dostrzegła znajome blizny. Po siniakach, wypaleniach... biczu... Chciał, by to zobaczyła, jednak stwierdził, że swoich pleców już jej nie pokaże. To było dla niego zbyt wiele. Wpatrywała się w niego z szokiem, pomieszanym z rozpaczą i zrozumieniem. Dotknęła tak jak on wargami jednej z jego największych blizn i wyszeptała.
- Jesteśmy tacy sami.. prawda..?
- Tak... - przytaknął jej, zaciskając powieki. Włosy zakrywały jego plecy.
Jedną ręką objęła go wokół pleców, a drugą ścisnęła jego dłoń, opierając głowę o jego ramię i tam roniąc łzy, gdyż nie mogła wydusić słowa. Gładziła go tak po kręgosłupie, i... nagle poczuła coś dziwnego... i kiedy go tak głaskała, wyczuwała coraz większą ilość tych wgłębień. Uniosła się lekko, nie pozwalając mu jej przeszkodzić i spojrzała na jego plecy, otwierając szeroko oczy.
- N...nie! Saph, nie patrz! - Chciał się wyrwać, ale przytrzymała go tak mocno, że nie dał rady.  A ona wpatrywała się w... w to... to nie były blizny, to nadal wyglądało jak zakażone rany. Pokrywały niemal całe jego plecy, podłużne, bardzo głębokie smugi, miejscami zaszyte, a te szwy wrosły mu w skórę. Wpatrywała się w to z szokiem i.. ogromnym bólem w oczach. Zacisnęła powieki i zagryzła wargę..
- Idziesz ze mną jutro do szpitala... - wyszeptała, powstrzymując wybuchnięcie płaczem.
- N...nie! Proszę, nie, błagam cię... - spojrzał na nią z rozpaczą i olbrzymim lękiem w oczach. - T... To nic takiego! Już się zagoiło, już... to już nieważne... nikt nie może tego zobaczyć, rozumiesz...? Nikt... - wtulił się w nią z całych sił. - Zrobią mi krzywdę....
- Posłuchaj mnie, kochanie - wyszeptała, głaszcząc go po policzku. - Oni nie zrobią Ci krzywdy. Znam pewnego lekarza, który zawsze szył moje rany od noża.. Jest moim zaufanym przyjacielem.. Da Ci znieczulenie, uśpi Cię i naprawi Ci plecki, wiesz? Przez pewien czas będziesz odczuwał dyskomfort, ale chyba nie chcesz, byś przez to miał problemy z kręgosłupem, prawda?
Białowłosy zamilkł i jedynie wtulił się w nią mocniej. Postanowił, że jej zaufa... I w tym momencie stała się pierwszą w jego życiu osobą, której zaufał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony